Na powitanie zostaliśmy obdarowani prawdziwymi czapkami kucharskimi, które służyły nam podczas pracy. Po samodzielnym nakryciu stołu zostaliśmy zaproszeni do „królestwa szefa”, czyli do kuchni. Pokazano nam sprzęt, narzędzia i spiżarnię. Wow! Ile tam smakołyków, a wszystko świeżutkie i w najlepszym gatunku (jedyne mrożonki to owoce morza i oczywiście lody).
Po zapoznaniu się z zawartością spiżarni mogliśmy sami skomponować nasze danie. Pod bacznym okiem szefa kuchni przygotowaliśmy wszystkie elementy składowe naszej potrawy. Nikt nie dorównał Panu Bartkowi w tempie krojenia, siekania i … opowiadania o tajnikach kuchni- do takiej wiedzy i wprawy można dojść jedynie po wielu latach praktyki.
Jednocześnie z wielkim zniecierpliwieniem czekaliśmy na efekt naszych wysiłków. Nareszcie nastąpił ten moment - kokardkowy makaron w aromatycznym sosie wylądował na naszych talerzach. Jeszcze tylko dekoracja ze świeżej bazylii i już mogliśmy iść do stołu.
Mniam! Jakie było pyyyyszne! Wszyscy byliśmy zaskoczeni smakiem naszej potrawy, po prosty NIEBO W GĘBIE!
Po jedzeniu spotkała nas jeszcze jedna miła niespodzianka:
nie musieliśmy zmywać, ani sprzątać - hihi!
Następnie zapisaliśmy przepis na to pyszne obiadowe danie (bo mamy dobrą pamięć tylko trochę krótką).
Właściciele restauracji byli dla nas tak baaardzo mili i tak chętnie odpowiadali na nasze pytania, że nie chciało nam się wracać do domów. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie na którym będziemy robić – no zgadnijcie co! Nigdy nie zgadniecie, będziemy robić SUSHI. Tak dobrze przeczytaliście sushi – już nie możemy się doczekać.
Bardzo dziękujemy właścicielom jaki i pracownikom restauracji PREZZO za tak miłe przyjęcie, za wyrozumiałość dla żółtodziobów oraz za ponowne zaproszenie.
Do zobaczenia!